Sponsor główny:
Sekcje sportowe
Terminarz
Tabela
1. Wda Świecie64
2. Chemik Bydgoszcz55
3. Tłuchowia Tłuchowo47
4. Start Pruszcz41
5. Lech Rypin41
6. Cuiavia Inowrocław37
7. Unia Wąbrzeźno37
8. Pogoń Mogilno36
9. Pomorzanin Serock35
10. Orlęta Aleksandrów Kujawski34
11. Sparta Brodnica31
12. Noteć Łabiszyn30
13. Polonia Bydgoszcz27
14. Kujawianka Izbica Kujawska26
15. Łokietek Brześć Kujawski21
16. Chełminianka Chełmno15
17. Pomorzanin Toruń7
18. Lider Włocławek3
Mistrz jesieni pokazał moc:


      Nie udał się piłkarzom rypińskiego Lecha ostatni ligowy mecz 2015 roku. Drużyna trenera Tomasza Paczkowskiego w sobotnie popołudnie nie sprostała liderowi z Konojad, przegrywając z nim aż 1:5.

 

Nie ulega wątpliwości Rol.Ko było lepszą drużyną i wygrało całkowicie zasłużenie. Rozmiary porażki zaskoczyły jednak rypińskich kibiców. Wydawało się bowiem, że po długiej serii pewnych zwycięstw przy Sportowej 41 Lechici stawią większy opór faworytowi rozgrywek. Niestety rzeczywistość szybko brutalnie zweryfikowała te przypuszczenia. Goście z Konojad losy meczu rozstrzygnęli już w pierwszej odsłonie gry, po której prowadzili 4:0.

 

Mecz z pierwszych dwudziestu minutach nie zwiastował aż tak fatalnego dla Lecha wyniku. Obie drużyny w tym czasie badały się wzajemnie, a mecz miał w miarę wyrównany przebieg. Wprawdzie przyjezdni już w 8 minucie spotkania za sprawą Arkadiusza Kozłowskiego powinni objąć prowadzenie (świetna reakcja Kamila Stachewicza w sytuacji sam na sam), jednak 180 sekund nasz zespół także stworzył sobie dogodną okazję bramkową. Niestety uderzenie Szymona Moszczyńskiego z około 10 metrów poszybowało wysoko nad poprzeczkę.

 

Po upływie mniej więcej dwóch kwadransów zaczęła zarysowywać się już wyraźniejsza przewaga lidera tabeli. W 31 minucie gry wydawało się, że nic nie uchroni Lechitów od utraty gola. Groźny strzał jednego z przyjezdnych obronił jednak nasz golkiper. Dobitka natomiast, zasadzie do pustej bramki, przeleciała jakimś cudem obok słupka i wyszła poza pole gry. Cztery minuty później Rol.Ko dopięło już niestety swego. Goście za sprawą Kozłowskiego zdobyli pierwszą tego dnia bramkę. Jak się okazało był to początek koszmaru gospodarzy, którzy w końcówce pierwszej części gry zupełnie się pogubili. W kolejnych dziesięciu minutach Lech dał sobie wbić następne trzy gole. Do bramki Stachewicza piłkę posyłali kolejno Adrian Talaśka (39 minuta, sam na sam z bramkarzem), Jaroslav Solonynko (40 minuta, strata piłki w środku pola przez Marcina Mrówczyńskiego) oraz Maciej Jankowski (45 minuta, głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego). Po takich ciosach trudno było się dziwić, że Lechici do szatni zeszli ze spuszczonymi głowami. Mecz, który w sumie zaczęli nieźle przerodził się w ich dramat.

 

      Drugie 45 minut spotkania z oczywistych względów nie rozpalało już w kibicach tak wielkich emocji, na jakie liczyli przed jego rozpoczęciem. Nikt, nawet największy sportowy optymista,  nie mógł przecież liczyć, że Lechici po przerwie odrobią starty. Kibice Lecha mieli jednak swoją chwilę radości. W 49 minucie gry rypinianie zdobyli bowiem honorowego gola. Pięknym, mierzonym strzałem popisał się Marcin Mrówczyński. Uderzona precyzyjnie futbolówka poszybowała w kierunku dalszego słupka i ostatecznie wylądowała w siatce bramki drużyny z Konojad.

 

Goście nie przejęli się jakoś zbytnio utratą gola i nadal grali spokojnie, kontrolując to co dzieje się na murawie. Przyjezdni nie forsowali tempa, wiedzieli bowiem, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Denerwować być może zaczęliby się na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, gdyby Szymon Moszczyński zamienił na gola prostopadłe podanie od Marcina Mrówczyńskiego. Niezły strzał pomocnika Lecha końcówkami palców golkiper gości zbił jednak poza światło bramki i wynik nie uległ zmianie. Akcja Mrówczyński – Moszczyński była ostatnią godną odnotowania okazją bramkową Lecha w tym meczu. W końcówce to przyjezdni zdołali zaznaczyć po raz kolejny swoją wyższość. Na trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry piątego gola dla Rol.Ko zdobył rezerwowy gracz gości - Arkadiusz Piskorski.

 

Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem lidera rozgrywek. Jak wspomnieliśmy na wstępie goście wygrali zasłużenie i nie ma sensu z tym polemizować. Wynik mówi sam za siebie. Z perspektywy Lechitów, oczywiście wydawać się on może za wysoki. Niestety brak koncentracji w końcówce pierwszej odsłony gry kosztował naszych graczy zbyt wiele i winić za to mogą tylko siebie.

 

      Lechici kończą rok 2015 więc w smutnych nastrojach. Nie udało im się zachować miana niepokonanych na własnym obiekcie. Goście wywieźli z Rypina trzy punkty i zrobili to w sposób łatwiejszy niż zapewne sami się spodziewali. W nagrodę zimę spędzą w fotelu lidera. Nasz zespół na wiosenną część sezonu oczekiwał jako dopiero dziesiąta siła tej ligi. Pozycja ta nie zadowala ona z pewnością nikogo w Rypinie. Zarówno piłkarze, jak i kibice przed startem rozgrywek mieli większe apetyty. Główny wpływ na tak niską lokatę drużyny po rundzie jesiennej miała bardzo słaba gra Lechitów na wyjazdach. Zaledwie trzy punkty przywiezione z delegacji to wynik, nie ma co ukrywać bardzo słaby, jak na zespół typowany przez wielu ekspertów do roli czarnego konia rozgrywek. Kontrastuje on mocno z rezultatami uzyskiwanymi przez piłkarzy trenera Paczkowskiego w meczach rozgrywanych w Rypinie, w których do minionej soboty byli niemal bezbłędni. Wierzymy, że wiosną wyniki meczów wyjazdowych Lecha poprawią się na tyle, że nie będą już tak bardzo odbiegać od rezultatów meczów domowych, a drużyna po solidnym przepracowaniu okresu przygotowawczego odnotuje znaczący awans w tabeli i zapewni sobie pozycję w górnej części ligowej tabeli.

 


Lech Rypin – Rol.Ko Konojady 1:5 (0:4)


Bramki: Mrówczyński 49’ – Kozłowski 35’, Talaśka 39’, Solonynko 40’, Jankowski 45’, Piskorski 87’

 

Skład Lecha: Stachewicz – Baranowski, Buchalski, Rybka, Ruciński – Fodrowski (Dąbrowski 74’), Lisiecki, Mrówczyński, Chojnacki (Litwin 62’), Moszczyński (Kacperek 85’) – M. Trędewicz (Szymborski 68’)

 

Żółta kartka: Rybka

Inne newsy: